środa, 5 marca 2014

Pieknie jest...

Kiedy dojrzalam juz do tego, aby nie razili mnie hipisi z dredami kolo 60tki i wytautowane nauczycielki jogi, zrozumialam, ze nie jest to czas na poznawanie kultury Majow, ale na cieszenie sie pieknem przyrody. Nasz hostel miesci sie tuz na brzegu, woda kolo niego czysta, ladne kamyczki na dnie. Widok na jezioro i wulkany zapiera dech w piersiach (choc glownie rano, bo po poludniu sa chmury). Drzewa awokado robia cien bananowcom, a te zwieszaja owoce tuż nad stolikiem w barze. Zagajnik bambusowy pochylajac się lekko tworzy piękną ramę dla widoku od strony brzegu. No pięknie jest po prostu.



Edit po tygodniu: Refleksja z tego piekna... Wiekszosc zdjec jeziora Atitlan ktore widzielismy przed przyjazdem tutaj byla wyfotoszopowana... Trudno sie potem zachwycic niewyfotoszopowanym widoczkiem. To jeden z powodow, dla ktorych nie lubie przygotowan i planowania podrozy. Potem juz "wszystko bylo". Drodzy podrozujacy, fotografowie-podroznicy, maly apel - nie odgrywajcie roli Elle i Vogue, ktore zmieniaja kanon piekna kobiecego ciala. Nie poprawiajcie widoczkow. One sa piekne i bez tego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz