Chlopcy wraz z ekipą lokalsów pojechali dziś do Xocomil, największego aquaparku w Gwatemali, a może i całej Ameryce Środkowej. Wyruszyli o 6tej, a my z Tośką zostajemy na posterunku z zadaniem kupienia biletów na jutro do Antiguy. Albo zmiany planów i nie kupienia biletów.
Po śniadaniu wracam na chwilę do baru, akurat na czas aby trafić na dyskusję co zrobić ze skorpionem którego jeden z mieszkańców znalazł w bucie. Ufff... Teraz sie cieszę, że nie kupiłam keenów i jestem w odkrytych sandałach...
Pakuję Tośkę w chustę i ruszamy najpierw przespacerować się trochę do wioski na gorę. Z gory trochę inny widok niz z dolu, i pierwszy raz zaczyna mnie intrygowac "a wlasciwie ktory wulkan to ktory?" ,bo wszedzie pisza o jeziorze otoczonym trzema i wymieniają nazwy jednym tchem, a stad widac glownie jeden - no i ktory to?
Trzy przechodzace mlode kobitki indigena stają sie moim celem:
- Disculpe, como se llama este volcán?
Nic, cisza, zero reakcji
- Disculpe! (Tak, do Was mowie, na Was patrze), ten volcan, jak sie nazywa? Odpowiadają mi zdziwione spojrzenia - zaczynam podejrzewac, ze nie mowia po hiszpansku
- Iiiimiiię. Jakie jest imieee tego wulkanu? Jak-on-sie-na-zy-wa?
Odpowiada mi twierdzaco pytajace "Wulkan?
- "No tak, wlasnie, wulkan, jak sie nazywa"
- "No wulkan". Kobiety śmieją się do rozpuku. No przecież wulkan to wulkan, Ale głupi Ci Rzymianie. Zanosząc się śmiechem odchodzą, wymyślając po drodze jak może nazywać się wulkan... No bardzo śmieszne
piątek, 7 marca 2014
Czym byłaby róża bez imienia? Wulkan znaczy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz