środa, 26 lutego 2014

Lekcje - hiszpanskiego i pokory

 Przyjeci do szkoly, zadekowani w troche obskurnym pokoju, za to z pysznym jedzeniem (pierwszego dnia dostalismy kurczaka z sosem z zielonych pomidorow, cebuli i kolendry...mmmmniam), ogrodem i dzieciakami do towarzystwa dla Wojtka zaczynamy lekcje. Zapisalismy sie na program 4 godziny dziennie. Do tego mamy 4-5 posilkow dziennie.
Nasze nauczycielki okazują sie byc psycholozkami z wyksztalcenia... Ale pracy dla psychologow tu nie ma, gdyz biedni gwatemalczycy na takie fanaberie pieniedzy nie wydają. Do wyboru pozostaje wiec praca w szpitalu lub jako wykladowca, reszta idzie do biznesu.
Pierwsze rozmowy tutaj to lekcja pokory. Nauczycielka mowi, ze jestesmy pierwszymi Polakami w tej szkole, a pracuje tu 12 lat. Ale mimo to zaraz zaczyna rozmowe o drugiej wojnie swiatowej... Troche wstyd sie przyznac, ze jeszcze miesiac temu o historii Gwatemali wiedzialam tylko tyle, ze byli tu Majowie, a potem najechali ich Hiszpanie... Wrazenie poteguje tutejszy wujek (starszy Pan z problemami z chodzeniem, ktorego wyprowadzaja na slonce do ogrodu w czasie naszych lekcji). Skad jestescie? Z Polski. "Aaa, Polska odegrala wazna i smutną rolę podczas drugiej wojny swiatowej. Porozmawiamy sobie o tym pozniej". Yyyyyy... Idę czytać o historii Gwatemali.

Po poludniu idziemy z Cindy (szwagierka gospodarzy, cala duuuza rodzina tu mieszka) do kooperatywy tkackiej. To stowarzyszenie, ktore zrzesza kobiety z roznych regionow (ponad 400 kobiet), ktore przynoszą tutaj swoje wyroby, dostają od razu pieniądze za swoją pracę, a tkaniny trafiają do tutejszego sklepu. Nazywa sie to Associacion Trama - jest na facebooku i ma stronę www, poszukajcie. W Tramie obejrzelismy film o powstaniu stowarzyszenia - wszystko na tle okropnosci wojny domowej lat osiemdziesiatych. Stowarzyszenie pielegnuje tradycje tkackie i prezentuje tradycyjne wzory z roznych regionow, ale tez, dzieki pomocy wolontariuszy, pracuje nad nowymi wzorami, ktore spodobaja sie zachodnim Klientom. Materialy sa przeeeepiekne. A historie kobiet bardzo smutne.

Gwatemala to kraj nękany, oprocz wojny, trzesieniami ziemi i wulkanami, a takze korupcja oraz przyjaznym wsparciem Wielkiego Brata z polnocy.

uniwersytet na którym uczy się nasza gospodyni
Xela to drugie co do wielkosci miasto, jak mowi jeden z przewodnikow - liczacy sie osrodek medyczny, do ktorego turystyke uprawiaja Amerykanie. Eduardo zas przedstawia nam Quetzaltenango jako potęgę edukacyjną - to tutaj, zarowno na uniwersytety jak i do szkoly, posylaja swoje dzieci ci Gwatemalczycy, ktorzy moga sobie na to pozwolic. Dlaczego? Bo myslą, ze tu jest dobry klimat do tego, zeby sie uczyc. Ale taki klimat uniwersytecki? "Mentalny"? pytamy. Nie, po prostu u nas jest zimno, to jakos latwiej po ksiazke siegnac, a jak jest gorąco to wiecie, tylko hamak i kokos z rurką ;)

I jeszcze parę fotek "z miasta":
Gwatemala - państwo chicken-busów

chusta z Zinacantan się przydaje


co na podwieczorek?



wyskoczyliśmy sobie na deser o knajpki



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz