środa, 7 marca 2012

Zmierzajac do Puerto Angel

Zostalismy przekonani przez taksowkarza do pojechania jednak do Mazunte (ktore bylo naszym pomyslem dzien wczesniej, ale zostalismy przekonani przez jedna amerykanke do pojechania do P.A). Taksowkarz mowil, ze w Mazunte czystsza woda (a w Puerto Angel podobno lodzie rybackie zanieczyszczaja benzyna), ze lagodniejsze fale. Jednak kiedy juz na miejscu okazalo sie, ze wiezie nas do pousady swojego znajomego, nie bylismy juz tak pewni przewagi Mazunte nad Puerto Angel.
Za miejscowke podziekowalimy (tanio, ale cos za cos, i troche syf...), i zadekowalismy sie 3 pousady dalej.
200 peso za pokoj z jednym podwójnym lozkiem, wiatrakiem i moskitierami w oknach (mozna w tej cenie dostac dwa lozka, ale wtedy albo nie ma moskitiery, albo nie ma wiatraka, albo jest to miejscowka nasloneczniona). Wiec chlopaki poszli na plaze a ja zdycham...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz