Sobota to Montmartre, zakupy serowe (koleżanka poleciła nam pyszny ser, który dostępny jest tylko jesienią i smakuje przecudownie podgrzany...) tam obiad (znowu swoją porą głodu trafiamy w moment, kiedy Francuzi zamykają lokale...), a potem kierunek wieża Eiffla. Wojtek w okolicach Moulin Rouge ma dość, więc wymyślamy dla niego mini-questa, który polega na odnajdywaniu kolejnych wskazówek w drodze do wieży. O dziwo działa :) i motywację udaje się podtrzymać do końca dnia :)
Ale - oddajmy zdjęciom głos.
 |
Sacre Coeur |
 |
tłoczno jest tam okrutnie. Aż boję się pomyśleć jak by było przy lepszej aurze |
 |
lunchyk |
 |
krasnale :) jeden normalny i jeden hip-hopowy :) |
 |
atrakcja Montemartru - winnice w centrum miasta (tak, robią z nich wino) |
 |
Pogoda się trochę poprawiła, mgła uciekła, i w ogóle - cokolwiek do czego dodasz jesienne złote liście wygląda lepiej :) |
 |
harcerze? nie wierzę... |
 |
oni z tymi białymi szalikami to chyba tak serio... |
 |
rodzice na spacerze znajdą plac zabaw wszędzie. Nawet na Montmartre |
 |
zamknięty... |
 |
wiatraków ci u nas dostatek |
 |
o, to te sery, te z fioletową naklejką, mniam... |
 |
a obiad zaczniemy od ślimaków |
 |
traktując je z dużą uwagą |
 |
obsługa tradycyjnie fatalna. Nawet stałych klientów olewała, a ci nieszczęśni próbowali się dobijać wołając kelnerów po imieniu |
 |
wystawa z niedźwiedziami zdecydowanie podniosła poziom wrażeń z wieży Eiffla |
 |
wiem, rozmazane. Nie szkodzi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz